Być więźniem we własnej skórze ("W zamknięciu", Kate Simants)
„Cokolwiek
robisz, nie otwieraj drzwi”… Taki napis widnieje na okładce „W zamknięciu”
autorstwa Kate Simants. To słowa, które śmiało mogła wypowiedzieć, i to nie
raz, Christine Power, kierując je do swojej córki, Ellie, głównej bohaterki
powieści. Ellie bowiem nie jest normalną dziewiętnastolatką. To dziewczyna,
która boryka się z dysocjacją osobowości. Ta druga ona, alter ego, skryte
głęboko pod jej skórą, budzi się jedynie nocą, i to nie każdą, a wówczas robi
rzeczy straszne i nieprzewidywalne. Jest agresywna i lekko mówiąc, niemiła.
Tyle tylko, że Ellie niczego z tych „fug” nie pamięta. Zupełnie tak, jakby
Siggie przechwytywała całkowicie na jakiś czas jej ciało, a sama Ellie,
niepanująca kompletnie nad jej poczynaniami, staje się więźniem we własnej
skórze.
„Nieruchoma
Siggie oddychała w mojej głowie, przyglądając mi się. Dokładnie wiedziała, co
się stało minionej nocy, ale za nic by mi tego nie powiedziała. Ja mogłam to
sobie tylko wyobrażać, i to właśnie było najgorsze: niezdolność odróżnienia
tego, co moje, od tego, co jej. Odróżnienia rzeczywistej pamięci od wytworu
mojej przerażonej wyobraźni, która ze wszystkich sił starała się uzupełnić
luki”.
Jednym
słowem nieciekawie. A staje się jeszcze gorzej, gdy w poranek, kiedy Ellie po
raz kolejny budzi się po wyjątkowo okropnej fudze: poobijana, poraniona i
obolała, okazuje się, że ginie jej chłopak, Matt.
Do
akcji wkracza detektyw Mae, który już wcześniej, parę lat temu, miał do
czynienia z Ellie i jej matką, przy sprawie zaginięcia Jodie Arden, najlepszej
przyjaciółki Ellie. Wówczas nie wszystko poszło po jego myśli, ale dziś, kiedy zebrane
dowody wskazują na to, że to właśnie Ellie może być odpowiedzialna za kolejne
zaginięcie, Mae zrobi bardzo wiele, by odkryć prawdę. Przy pomocy stażystki,
niejakiej Kit, powoli i stopniowo dochodzą do rozwiązania zagadki, które wcale
nie jest oczywiste. Kiedy na scenie, po raz kolejny pojawia się Charles Cox,
psychoterapeuta Ellie, sprawy zaczynają przybierać zupełnie niespodziewanego
obrotu.
Narracja
jest tu prowadzona dwójnasób – pierwszoosobowa Ellie oraz trzecioosobowa Mae.
Jest to ciekawy zabieg i osobiście bardzo lubię taką mieszaną narrację.
Dodatkowo dochodzą niezwykle interesujące rozdziały z transkrypcji klinicznych
nagrań dźwiękowych z terapii Ellie, jaką odbywała w gabinecie Coxa.
Dla
tego, kto śledzi mój profil, nie jest tajemnicą, że thriller jest jednym z
moich ulubionych gatunków literackich. „W zamknięciu” spełniło moje czytelnicze
oczekiwania. To bardzo dobrze skonstruowana powieść, którą czyta się z
przyjemnością. Jednak pytanie, które sobie zadaję zaraz po skończeniu lektury,
brzmi: czy domyśliłam się zakończenia, czy jednak było ono dla mnie
zaskoczeniem? Odpowiedź brzmi: tak, domyśliłam się. Jednak, czy to zepsuło mi
lekturę? Nie. Mimo to wolę, kiedy mój mózg podczas lektury thrillera mówi mi:
„wiem, że nic nie wiem”.
Komentarze
Prześlij komentarz