Nieoczekiwana znajomość ("Druga twarz", Rain Winter)
„Prawda jest taka, że każdy z nas ma drugą twarz. Lepszą lub gorszą. Po prostu inną” – cytat, idealnie podsumowujący całą fabułę debiutanckiej powieści Rain Winter. Książka, z którą spędziłam kilka godzin wspaniałej, emocjonującej rozrywki. Która sprawiła, że chciałam wiedzieć natychmiast, co będzie dalej. „Druga twarz” to jeden z najlepiej napisanych debiutów, jakie miałam okazję przeczytać. Nie tylko w tym roku, ale w ogóle.
Trisha
Nichols to młoda lekarka, która po pewnych tragicznych zdarzeniach przeniosła
się do Nowego Jorku z rodzinnej Kalifornii. W nowym miejscu pracy nie wiedzie
jej się najlepiej, ale nie jest też najgorzej. Po prostu względnie. Do momentu,
gdy koledzy rezydenci nie robią jej świństwa, nie pojawiając się w ogóle w
klubie „Sin”, w którym byli z nią umówieni. To jednak tylko wierzchołek góry
lodowej. Nie dość tego, w klubie wybucha strzelanina, podczas której udaje jej
się uratować barmana, a wcześniej… przez ułamek sekundy dostrzec w tłumie twarz
mężczyzny, którą tak dobrze zna. Ale przecież to niemożliwe, żeby on tu był…
Wszystko
dzieje się w zaskakującym tempie i już niebawem Trisha wplątuje się w dziwną,
nieoczekiwaną znajomość z Cruzem – człowiekiem, którego twarz dojrzała tamtego
wieczoru w klubie. Nie zdradzę Wam tego arcyciekawego wątku. Po prostu musicie
go powoli odkrywać sami.
Na
domiar złego zapoznaje się z Cleo, podopieczną Cruza i córką jego szefów,
parających się mniej lub bardziej legalnymi interesami. Cleo natomiast to
chodzące i tykające problemy.
Trisha
więc zostaje wciągnięta w wir wydarzeń ze świata, do którego nigdy nie powinna
była nawet zajrzeć. I choć stara się żyć normalnie, nawet zaczyna spotykać ze
swoim szefem, Ethanem, to ten drugi, bardziej mroczny świat, nie chce o niej
zapomnieć i co chwila jej o sobie przypomina.
Dodatkowo
jej relacja z Cruzem wychodzi poza zwykłą znajomość. Jednak co tak naprawdę
łączy tę dwójkę? Związek? Niechęć? A może po prostu zwykły, niemal zwierzęcy instynkt?
Jedno jest pewne – tym czymś jest przeszłość, która w pewien pokrętny sposób,
ale jednak, jest dla nich wspólna.
Przyznam
szczerze, że nie czytuję książek mafijnych. No chyba, że kiedyś taką przeczytałam,
nie mając takiej świadomości. W zamierzchłych czasach mojej młodości nie
funkcjonowały terminy „literatura mafijna”, czy „romans mafijny”. Jednak teraz
unikam takich powieści, nie przez jakieś osobiste obiekcje, ale przez to, że
niestety praktycznie każda książka, z jaką się zetknęłam, ma prawie identyczny
opis i po prostu nie wiem, czy to jest coś, co by mnie zaciekawiło.
Jednak
w przypadku „Drugiej twarzy” od początku miałam inaczej. Gdy tylko zobaczyłam
zapowiedź tej książki, natychmiast chciałam ją przeczytać! I nie pomyliłam się.
To nie jest bowiem typowa książka mafijna; choć nie do końca sama też wiem, jak
powinna wyglądać takowa; ponieważ wątek mafijny, choć wyraźnie zarysowany, nie
jest tutaj główną linią fabularną. Nie jest nią też romans, choć jego też tu
nie brakuje. Najciekawsze są te zażyłości, emocje i stosunki pomiędzy głównymi
bohaterami. To, co myślą o sobie nawzajem. Co do siebie czują. Do czego te
uczucia ich doprowadzą. Jest tutaj zatem całkiem satysfakcjonująca oś
psychologiczna, która bardzo mi się spodobała.
Nie
miałam natomiast pojęcia, że „Druga twarz” ma doczekać się kontynuacji i w
wielkim napięciu doczytywałam ostatnie rozdziały, mówiąc do siebie w duchu: „No,
nie! To nie może się tak skończyć!” Kiedy więc przeczytałam na samym końcu
ostatniego rozdziału „Koniec części pierwszej”, zalała mnie fala ulgi! Wyczekuję
zatem bardzo drugiej części i już teraz wiem, że będzie tak samo dobra, jak
pierwsza.
Na
koniec dodam, że jeśli wszystkie książki mafijne są tak dobre, jak „Druga twarz”,
to nie mam nic przeciwko! Dawajcie mi je tutaj! Chociaż nie wiem, czy
jakakolwiek jest w stanie konkurować z debiutem Rain Winter.
Komentarze
Prześlij komentarz