Zły czas na życie ("Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna", Katarzyna Droga)
1
sierpnia 2020 roku minie 76 lat od wydarzeń, które dziś wydają się zbyt
okrutne, zbyt niewyobrażalne i zbyt straszne. Kolejna rocznica Powstania
Warszawskiego uświadamia mi kilka spraw. Po pierwsze jestem niezwykle i
niewypowiedziane wdzięczna nieznanym, młodym bohaterom, którzy zrobili
dosłownie wszystko, bym dziś mogła pisać tę recenzję w języku polskim. Po
drugie, wolność nie jest dana raz na zawsze i kiedyś i dla mnie, któż to wie,
może przyjść Godzina „W”. Oby nigdy, jak mawiali powstańcy snując plany na
odległą przyszłość, w której ich dzieci i wnuki żyją w wolnej Polsce. Po
trzecie, takie książki, jak „Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna” autorstwa
Katarzyny Drogi, są wyjątkowo potrzebne i nigdy potrzebne być nie przestaną.
Młoda
Irena Ćwiertnia, zaczynając naukę w tajnej Fachschule doktora Zaorskiego w 1941
roku, nie przypuszczała, że za kilka lat przyjdzie jej stracić przyjaciół,
miłość i wszystkie plany na przyszłość, pod gruzami doszczętnie zniszczonej
Warszawy, gdzie przy drogach zamiast drzew wyrastać będą krzyże. Była
podekscytowaną nauką. I choć oficjalnie placówka miała szkolić jedynie personel
pomocniczy, tak naprawdę kształcił przyszłych lekarzy. Irenka w dzień
inauguracji martwiła się tym, co na siebie włoży i wraz z nowo poznanymi
koleżankami plotkowała o przystojnych kolegach z roku. „Narzeczony? Nie, no
skąd, teraz nie czas na miłość, ale zobacz, Irka, mamy postawnych kolegów na
roku… Nie, nie patrz, nie wypada…”
Ale
choć nie wypadało, to patrzyły. I choć nie był to czas na miłość, ba, w ogóle
na życie, zakochiwały się, zakładały rodziny i żyły. Irena też zakochała się,
wbrew temu, że czas na to nie był odpowiedni. Jej obiektem westchnień, z wielką
wzajemnością, stał się kolega z roku, Jerzy Jendryszek, który marzł, aby zostać
chirurgiem już w wolnej Polsce. O tej drugiej marzył równie mocno, bo choć
Irena nic o tym oficjalnie nie wiedziała – konspiracja za okupacji była
naprawdę dobra – działał w Szarych Szeregach jako „Wierny” i czekał na Godzinę
„W” równie mocno, jak na pocałunek od ukochanej.
„Miał
rację dowódca Jerzego „Tadeusz” czy nie – miłość w czasach wojny i grozy to
ogień, który wcale nie przygasa. Przeciwnie, płonie silniej i częściej wybucha,
podsycany niepewnością jutra jak naftą”.
Więc
i między nimi wybuchła i tak zaręczeni, poszli walczyć o wolną Polskę. On na
barykady, ona jako sanitariuszka, przeciskając się pomiędzy piwnicami i
kanałami do szpitali polowych. I wciąż tliła się w niej nadzieja, że już w
wolnej Polsce założą rodzinę. Bezpieczni, szczęśliwi i wolni. Jednak nigdy do
tego nie miało dojść.
Po
tułaczce po całej Polsce, po koszmarze powstania i niepewności jutra, nigdy
więcej się nie spotkali, ale miłość, jaka ich połączyła, żyła w Irenie przez
całe jej życie.
Katarzyna
Droga w swojej najnowszej książce ukazuje tak wiele ważnych aspektów, jak
miłość, wierność ideałom i Ojczyźnie oraz honor. Ale także zadaje trudne
pytania o zasadność walki, jeśli ta z góry jest skazana na niepowodzenie.
Pokazuje też, że mimo okupacji i trudów wojny, można się uśmiechnąć i że ten
uśmiech nieraz jest bezcenny, jak amunicja podczas powstania i morfina czy
bandaże w szpitalach polowych.
Ta
autorka ma niesamowity talent. Potrafi przedstawić przeszłość, niejednokrotnie
bolesną, bardzo przystępnie. Jej książki czyta się tak, jakby nie czytało się o
tym, co było kiedyś, ale jakby było się tam i żyło, walczyło, płakało i kochało
wspólnie z bohaterami. Oni są żywi, młodzi i zakochani, zarówno w sobie
nawzajem, jak i w idei wolnej Polski.
Płakałam
razem z nimi, uśmiechałam się, gdy i oni się uśmiechali. Serce krwawiło, ale
też biło szybciej, kiedy była ku temu okazja. Katarzyna Droga nie ubarwia
zeznań, nie fałszuje przeszłości. Podaje ją na tacy taką, jaka była, ale
równocześnie umie oddać jej szacunek i ukazać ją tak, jakby mogła zdarzyć się
dzisiaj, teraz. Oby nigdy, jak mawiali powstańcy, gdy marzyli o wolnej Polsce,
w której ich dzieciom i wnukom przyjdzie żyć.
Wydawnictwo "Znak Literanova"
MOJA OCENA: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz