Zaufać sobie ("Zaufać przeznaczeniu", N.R. Paradise)


Czasami życie nie jest sprawiedliwe. Wali nas po głowie raz za razem, nie patrząc na to, że mamy już dość, że nie umiemy się już podnieść. Każdy cios zostaje wchłonięty, jednak pozostawia piętno w duszy i sercu, którego nie sposób się pozbyć.

Katie i jej czteroletnia córka, Emma, uciekają przed Walterem – mężem-katem dla pierwszej i najgorszym ojcem świata dla tej drugiej. Byle dalej, byle przed siebie. Kobieta ma przed oczami jedynie najważniejszy cel: ucieczkę i znalezienie bezpiecznego miejsca dla siebie i swojej córki. Miejsca, które wreszcie będą mogły nazwać domem.

Kiedy ich wypożyczony samochód się psuje, zbiegiem okoliczności, a może dzięki szczęśliwemu splotowi wydarzeń, trafiają na ranczo rodziny Rustlerów. Katie i jej córka szybko się tam zadamawiają i choć Katie pracuje tam jako gosposia, ma się nieodparte wrażenie, że właściwie od samego początku, gdy tylko przekroczyła próg tego domu, jest kimś znacznie więcej. Znacznie więcej dla synów Jamesa, jego ojca i braci, a przede wszystkim dla samego mężczyzny. To samo tyczy się jej córki, która wręcz w błyskawicznym tempie aklimatyzuje się w nowym miejscu i zdaje się, że już traktuje je jako swój dom.

Dla Katie jednak nic nie jest proste. Bowiem tuż za rogiem czyha na nią przeszłość i niebezpieczeństwo. Mimo to poddaje się silnym ramionom Jamesa i zaczyna żyć tak, jak zawsze tego pragnęła: silna, szczęśliwa i wolna.

Jednak kobieta będzie musiała w końcu zadecydować, gdzie jest jej dom i co tak naprawdę znaczą dla niej takie wartości, jak wolność, samodzielność i miłość. Musi zadecydować, czy po raz kolejny zaufać sobie i w końcu zacząć po prostu żyć.

„Zaufać przeznaczeniu” N. R. Paradise to powieść, przez którą płakałam, śmiałam się, wkurzałam i która trzymała mnie w napięciu do ostatniej strony. Przeżywałam wszystko wspólnie z bohaterką i kibicowałam jej, by w końcu odnalazła swoje szczęście i zrozumiała, że jedyne, co powstrzymuje ją przed nim, to jej własne lęki i obawy. Chciałam, aby Katie okazała się na tyle silna, jak na początku książki, gdy zrobiła wszystko, by ratować siebie i Emmę. Pragnęłam, by i teraz wykazała się tą samą odwagą i zrzuciła kajdany, jakie sama sobie nałożyła.

To była piękna historia, pisana sercem. To historia o miłości, nadziei i wierze w lepsze jutro. O tym, że warto choć raz poddać się i zaufać swojemu przeznaczeniu.


Wydawnictwo "Waspos"


MOJA OCENA: 9/10


Komentarze

Popularne posty