Nowy świt ("Amandine. Pragnienie miłości", Anett Lievre - RECENZJA PRZEDPREMIEROWA, PATRONAT)
Spieczona
słońcem, australijska ziemia. Kobieta uciekająca przed przeszłością. Mężczyzna
noszący w sobie ból rozstania. Jedno spotkanie, które na zawsze złączyło ich
losy. Gdyby nie cierpienie, nigdy nie odnaleźli by siebie nawzajem.
Dla
Amandine mały domek Evana stał się nieoczekiwanym schronieniem. Natomiast jego
ramiona niespodziewanym darem od losu. Poturbowana przez życie, bo inaczej nie
umiem nazwać doświadczeń bohaterki, jednocześnie cieszy się z nowej szansy od
życia, jak i boi kolejnych rozczarowań i krzywd. Nie chce już więcej być od
nikogo zależna, nawet od przystojnego mężczyzny.
Dla
Evana pojawienie się płomiennowłosej piękności w jego skromnych progach było,
jak spełnienie marzeń. W końcu mógł pożegnać się z samotnością, którą wziął za
kompankę życia, odkąd rozstał się z żoną. Pełen nadziei i miłości chce
pielęgnować to uczucie do nowopoznanej kobiety, niczym storczyki – ulubione kwiaty
Amandine, piękne, acz wymagające. Evan chce uchylić jej nieba, ale czy Amandine
się na to zgodzi?
Ich
uczucie pojawia się szybko, co cieszy, ale też przeraża kobietę. Nauczona złymi
doświadczeniami, boi się kolejnego rozczarowania. Jednak, nie wie co ma
poradzić na to, że: „Zwyczajnie odpłynęłam, czując się bezpiecznie w jego
ramionach.” Czy pozwoli na to, by mrok jej przeszłości ustąpił przed nowym
świtem, jaki oferuje jej życie u boku czułego, kochającego mężczyzny? Bowiem
czasami koniec świata może okazać się zupełnie nowym początkiem. Jeśli tylko na
to zezwolimy.
„Amandine.
Pragnienie miłości” to debiut Anett Lievre, od którego nie sposób się oderwać,
a gdy już jest to konieczne, myśli się o nim w nieskończoność. Jestem świeżo po
lekturze i kończąc czytać tę książkę, miałam autentycznie łzy w oczach. Już
dawno żadna książka nie wywołała u mnie tylu emocji, takiego wzruszenia. Nie
umiem do końca opisać tego, co czuję. Było mi ciężko przebrnąć przez pewne fragmenty
w tej książce, bo nieco wykończyły mnie emocjonalnie. Z drugiej strony jednak,
gdyby nie one, nie doceniłabym w pełni głównej bohaterki, którą autorka
świetnie wykreowała. Jestem też pełna podziwu dla warsztatu pisarskiego autorki
– książkę czytało się przyjemnie i szybko.
Śmiało
mogę Wam polecić tę pozycję, bo bez wahania umieszczam ją na liście swoich
ulubionych lektur. „Amandine” to książka, o której z pewnością będzie głośno.
Wydawnictwo "Waspos"
Premiera: 28.01.2020
MOJA OCENA: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz