Straszny strach ("Dziewczyna, która kochała Toma Gordona", Stephen King)
Czy myślałeś kiedyś, co by było, gdybyś zagubił się w lesie?
Czy dałbyś sobie radę? A co, jeśli byłbyś tylko
dziewięcioletnią dziewczynką i faktycznie zagubił się w lesie?
Straszne, co?
Kiedy Stephen King bierze się za opowieść o zaginionej w lesie
dziewczynce, jest to jak połączenie Robinsona Crusoe, który
próbuje przetrwać na bezludnej wyspie, oraz Katniss Everdeen ze
sławetnych „Igrzysk Śmierci”, która stara się przeżyć na
kapitolińskiej arenie śmierci.
Trisha McFarland zbacza ze ścieżki, podczas jednej z rodzinnych
wycieczek po lasach północnej Nowej Anglii. Ani matka, ani starszy
brat, pochłonięci swoją kłótnią, nie zwracają na to
najmniejszej uwagi. A Trisha nie ma siły ich przekrzykiwać.
Przecież pójdzie tylko na stronę, zrobi siusiu i wróci. Ale
Trisha już nie wraca. Bowiem Trisha McFarland szybko przekonuje się,
że „Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce.”
Dziewczynka przemierza dzielnie bezkresne lasy, oganiając się od
muszek i komarów, i z każdym dniem tracąc coraz więcej
kilogramów. Kiedy dochodzi gorączka, nie poddaje się i prze przed
siebie, wierząc że w końcu ujrzy światło cywilizacji. Że, tak
jak jej ukochany zawodnik Red Soxów, Tom Gordon, uratuje wynik
meczu. A Tom przecież z nią jest. Nie tylko może towarzyszyć mu
za sprawą walkmana, w kilku meczach, ale też idzie z nią przez ten
zielony, złowrogi bezkres. Rozmawia, dodaje otuchy, przekazuje swoje
cenne rady. Czy jest tylko halucynacją? Czy to, co widzi i słyszy
Trisha jest w ogóle realne? Jak na przykład ten stwór, który
zabija i rozszarpuje jelonki? Ten potwór, który najwidoczniej się
na nią uparł. Czy istniej naprawdę? Czy to tylko straszny strach,
jak w porzekadle „strach ma wielkie oczy”? Czy cokolwiek jest
jeszcze prawdziwe w tym przeklętym lesie?
Ale Trisha idzie dzielnie, słaniając się na nogach, pogryzając
orzechy buczyny i jagody golterii, a także pijąc wodę ze
strumienia. Choruje, ale prze przed siebie, bo wierzy, że tak jak
Tom Gordon, uda jej się uratować wynik meczu. A gdy to zrobi,
wskaże palcem w niebo, tak jak robi to zawsze jej idol, i zakończy
mecz. Ale póki co idzie... Czując na plecach złowrogi oddech
potwora, własnych lęków i niekończącej się choroby.
Czy Trisha przeżyje? Czy ktoś ją w końcu odnajdzie? Te pytania
tak trzymają w napięciu, do samego końca, że nie dziwi fakt, że
Stephen King jest uznawany za króla prozy. W końcu nazwisko
zobowiązuje.
Wudawnictwa "Albatros", "Prószyński i S-ka"
MOJA OCENA: 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz