Stażystka i egzotyczny owoc ("Jego banan", Penelope Bloom)


Co się stanie, gdy huragan nieporządku w postaci młodej, atrakcyjnej kobiety, wpadnie w dobrze uporządkowaną rutynę w postaci równie przystojnego, co wycofanego mężczyzny? „Jego banan” to lekka i przyjemna lektura o zabarwieniu erotyczno-humorystycznym. Idealna na letni wypoczynek. To książka, którą warto ze sobą zabrać na wakacje, i leżąc na plaży, chichotać i rumienić się jednocześnie do zapisanych kartek.

Natasha jest dziennikarką w magazynie biznesowym, która dostaje nieoczekiwane zadanie. Ma wcielić się w rolę stażystki w jednej z firm, aby zebrać „haki” na przekręty, o które podejrzewany jest jeden z szefów. Kobieta zgadza się od razu. To pierwsze tak ekscytujące i odpowiedzialne zajęcie, odkąd rozpoczęła pracę w gazecie. Pragnie się wykazać i w końcu być tratowaną poważnie w redakcji. Lekko roztrzepana, wiecznie spóźnialska brunetka o obfitych kształtach, wchodzi incognito do firmy Bruce'a i robi coś, co sprawia, że mężczyzna nie może wyjść z szoku.

Bruce ma idealnie uporządkowany plan dnia. Tu nie ma miejsca na pomyłki, czy niezaplanowane wydarzenia. Rano ćwiczenia, potem śniadanie, praca, przerwa na banana, praca, lunch. Odżywia się zdrowo, wręcz restrykcyjnie, a jego jedyną odskocznią jest codzienne zjedzenie banana. O tej samej porze dnia, rzecz jasna. Kiedy więc wchodzi do pokoju socjalnego i widzi, jak nieznana mu, bardzo atrakcyjna kobieta, zjada bezwstydnie jego banana, nie wie, czy bardziej go to złości, czy śmieszy. Czy może jeszcze dziwnie pobudza.

Bruce zatrudnia Natashę, jako swoją asystentkę. Ku jego zdziwieniu, dziewczyna wydaje się inteligentna. Co prawda, jest chodzącym huraganem i niszczy wszystko, co staje na jej drodze, łącznie z sobą samą, ale nawet to jest w niej urocze. Jakoś dziwnym trafem jej bałagan życiowy wchodzi w jego uporządkowany, restrykcyjny świat, i idealnie tam pasuje.

Między tą dwójką zaczyna się rodzić pożądanie, którego nie są w stanie kontrolować, a wszystko to okraszone jest świetnym poczuciem humoru. Rolę główną w tym przedstawieniu odgrywa „jego banan”. Dosłownie i w przenośni. Oczywiście, jest to komedia romantyczna, więc nie może zabraknąć sceny, gdy tych dwoje się ze sobą skłóca. Moim skromnym zdaniem ten wątek powinien być trochę bardziej rozbudowany. Uważam, że ten konflikt zbyt szybko się zakończył. Mimo tego, mam takie wrażenie, że i tak zostało to dobrze poprowadzone. W taki bardzo uroczy sposób.

„Jego banan” to lektura, przy której śmiałam się i rumieniłam. To książka, dzięki której prawdopodobnie już nigdy nie spojrzę w ten sam sposób na banana i deser banana split. Oby więcej było takich erotyków. Śmiesznych, a zarazem pobudzających wyobraźnię.


Wydawnictwo "Albatros"


MOJA OCENA: 5/10

Komentarze

Popularne posty