Ostateczne starcie dobra ze złem ("Harry Potter i Insygnia Śmierci", J.K. Rowling)
Ostatnia
część serii o Harrym Potterze jest pełna bólu i cierpienia, ale
też nadziei i miłości. Harry, dostawszy zeszłego roku misję
odnalezienia horkruksów, przez Dumbledore'a, wyrusza w tę przygodę
życia razem z Ronem i Hermioną. Na ich drodze staje wiele
przeciwności, łącznie z konfliktami pomiędzy najlepszymi
przyjaciółmi. Ale czy winne są temu jedynie wybuchowe charaktery
Rona i Harry'ego? Czy może magia, czarna jak smoła i bezwzględna
jak sam diabeł, czająca się w cząstkach duszy Voldemorta, które
ta trójka tak usilnie stara się zabić?
Gdzieś
po drodze tej przygody, Harry i jego przyjaciele poznają sekret
Insygniów Śmierci. W pewnym momencie muszą stanąć przed wyborem
– czy szukać hurkruksów czy insygniów? To bardzo ważny moment,
wręcz przełomowy dla tej książki, jak i całej serii. Oczywiście,
główna decyzja należy do Chłopca, który przeżył, późniejszego
Wybrańca, a dziś po prostu Niepożądanego nr 1, bo takim mianem
obdarza go ministerstwo magii, pod wodzą śmierciożerców.
Wydaje
się, że w tych mrocznych dniach i momentach, gdzie ogół
czarodziejskiego świata, w tym Hogwart, zostaje pożarty przez siły
ciemności, nie ma prawa bytu dla nadziei. A jednak ona wciąż tli
się w chłopcu, który przeszedł w swoim krótkim życiu już tak
wiele, że wydaje się to wręcz nierealne, ale godne podziwu i
naśladowania. Harry Potter, okularnik z blizną na czole, zwykły
chłopiec, któremu Voldemort odebrał rodziców, staje się
bohaterem. I nie chodzi tu jedynie o to, że już tyle razy stanął
twarzą w twarz ze swoim największym wrogiem, a o to, że nigdy się
nie poddał. A także, co jeszcze ważniejsze, nigdy nie pozwolił,
by beznadzieja i rozpacz owładnęły go do końca. Nawet w
najmroczniejszych i najbardziej niebezpiecznych, smutnych chwilach
swojego życia – zawsze z podniesioną głową, potrafiąc odnaleźć
najmniejszy płomień nadziei. I nie, nie chodzi o to, że nigdy się
nie zbuntował, czy nie popełnił błędu, a o to, że nie dał się
pokonać złu. Nigdy. Zawsze był prawy, aż do końca. „Zawsze”,
jak mówi Snape we wspomnieniu o Lily Evans, kiedy Harry ogląda je w
myślodsiewni Dumbledore'a tuż przed ostatecznym starciem.
W
tej serii jest tyle wartości, które chciałoby się przekazać, nie
tylko młodzieży, ale w ogóle wszystkim ludziom. Tak mało jest w
nas dzisiaj odwagi, szlachetności, miłości i nadziei. Tak wiele
jest w nas strachu, egoizmu, nienawiści i smutku. „Harry Potter”
pokazuje, co zrobić, gdy nagle atakuje nas ciemność. Bo przecież
„to nasze wybory decydują o tym kim jesteśmy, o wiele bardziej
niż nasze umiejętności”.
„Harry
Potter i Insygnia Śmierci” - książka, do której będę wracać
zawsze. Ba! Do całej serii. I wracam, co jakiś czas. Bo ja również
nie wiem nieraz, jak stawić czoła przeciwnościom, własnym demonom
i strachom. J.K. Rowling – dziękuję ci za historię o nastoletnim
czarodzieju, która odmieniła mój świat!
Wydawnictwo "Media Rodzina"
MOJA OCENA: 10/10
Komentarze
Prześlij komentarz