W cieniu złudnego życia ("W cieniu", A.S.A. Harrison)
Sięgając po tę książkę, byłam zafascynowana tym, co wedle
recenzji miała mi do zaoferowania. Z czystym sumieniem muszę
powiedzieć, że nie zawiodłam się i jej lektura podarowała mi
nawet więcej, niż zakładałam.
„W cieniu” to opowieść o pozornym szczęściu i
bezpieczeństwie, budowanych od lat przez parę niczym nie
wyróżniających się osób – Jodi i Todda. Ich związek już od
dawna nie jest tym, czym był niegdyś, ale wypracowana wspólnie
stabilizacja trzyma ich ze sobą w ryzach, których żadne z nich nie
potrafi i nie chce zerwać.
Jodi jest psychologiem, a jej poczucie szczęścia sprowadza się do
dobrze uporządkowanego domostwa, lojalności wiernego psa oraz, co
najważniejsze, poczuciu że jej partner należy tylko do niej. To
nie jest tak, że żyje złudzeniami. Jodi wie, że Todd miewa
kochanki, ale ta przymyka oko na jego skoki w bok, ponieważ wie, że
żadna z tych kobiet nie jest w stanie zająć jej miejsca. Jodi
zdaje się cieszyć to poczucie wyższości nad innymi, potencjalnymi
rywalkami. Ona zwyczajnie wie, że żadna nie będzie w stanie
zaoferować temu mężczyźnie tego, co Jodi daje mu na co dzień.
Być może ich wspólne życie nie jest tak ekscytujące, jak na
początku znajomości, ale to ona, Jodi Brett, którą wszyscy mylnie
biorą za panią Jodi Gilbert, stanowi jego ostoję, której
tajemnica tkwi w zachowaniu przez niego niezależności. Nie
spodziewa się więc tego, że nastąpi taki dzień, kiedy spadnie z
piedestału, a na jej miejscu pojawi się inna, młodsza i bardziej
atrakcyjna. Do tego wszystkiego dochodzi kwestia, której Jodi nie
jest w stanie ignorować. To problem zabezpieczenia finansowego,
które od dwudziestu lat zapewnia jej Todd. Teraz to wszystko ma się
skończyć, bo jej Todd ma zamiar ułożyć sobie życie z inną.
Todd jest odnoszącym sukcesy przedsiębiorcą, któremu koledzy
zazdroszczą takiej żony, jaką jest Jodi – pięknej kobiety z
klasą, szanującej jego poczucie niezależności. Ta suwerenność
jest dla Todda wyznacznikiem jego sukcesu. Jednak, aby ciągle przeć
naprzód Todd do życia potrzebuje środków stymulujących. I od
tychże środków oczekuje, że dodadzą mu hartu ducha, który
popchnie go do osiągania coraz śmielszych celów. Mężczyzna
zrzuca odpowiedzialność za swoje życie na inne osoby. Zdaje się,
że wszystko co dzieje się w jego życiu nie jest zależne od niego
samego, ale popędzane lub wstrzymywane przez zewnętrzną siłę,
która przybiera coraz to inne kształty i imiona. Todd łudzi się,
że każda kolejno spotkana kobieta okaże się wróżką, która
odmieni jego żywot i niepowodzenia.
Mimo, że ich wspólne życie obumiera, Jodi i Todd łączy więcej
niż przypuszczają. Bolesne wspomnienia z dzieciństwa i fakt
budowania emocjonalnego muru wokół siebie. Jednak każde z nich
radzi sobie ze swoimi problemami na swój sposób. Ona zaciera i
zakłamuje rzeczywistość, wierząc naiwnie w to, że jeśli
stwierdziła, że coś nie miało miejsca, to faktycznie tak było.
On natomiast uzewnętrznia się i w każdej napotkanej kobiecie szuka
ciepłych ramion matki, którą kocha równie mocno, jak nienawidzi.
Ona wierzy, że mimo wszystko jest ciągle jego muzą, kobietą która
jako jedyna potrafi go wybawić z mroków jego przeszłości i
zapewnić mu bezpieczeństwo, jakiego pragnie. Jednak ona nie wie, że
jest jedynie jednym z czynników stymulujących jego chęć do życia
i kiedy ten czynnik zdaje się nie zaspakajać jego emocjonalnych
potrzeb, znajduje sobie nowy. On natomiast nie zdaje sobie sprawy z
tego, że z biegiem lat dla niej coraz bardziej liczy się jej własny
hermetyczny świat, w którym rządzą mieszkanie z pięknym widokiem
na jezioro, oraz wspaniałe rzeczy wypełniające jej osobistą
przestrzeń. Ona kocha tę twierdzę, twierdzę zbudowaną w znacznej
części za jego fundusze, bardziej niż kocha jego samego. Więc w
momencie, kiedy on chce jej to wszystko odebrać, ona musi się
bronić. Przecież nie po to przez tyle lat była tak wyrozumiała
wobec niego, żeby teraz jakaś małolata miała jej to wszystko
odebrać. Nie dlatego troszczyła się o niego, aby teraz on mógł
jej zabrać ten azyl – mieszkanie, w którym przez tyle lat czuła
się szczęśliwa. Wobec tego musi powziąć jakieś kroki. W
momencie, gdy jej umysł nie działa logicznie, jej jedyną opcją
wydaje się pozbycie się go w ogóle, zanim ten zniszczy i odbierze
jej to, co się jej zwyczajnie należy.
Ta książka wzbudziła we mnie dużo mieszanych uczuć. Przede
wszystkim zaskoczyło mnie, że nie potrafię jednoznacznie
opowiedzieć się po stronie jednego z bohaterów. Raz kibicowałam
jej, żeby zemściła się na nim za niewierność, raz trzymałam
kciuki za niego, aby w końcu wziął życie w swoje ręce. Raz
nienawidziłam jej za małostkowość, a następnie brzydziła mnie
jego dwulicowość i bezproblemowe prowadzenie podwójnego życia.
Jedno wiem na pewno, „W cieniu” to powieść o nieszczęśliwych
ludziach, którzy już zapomnieli, dlaczego są ze sobą. To typowy
przykład związku, który trwa, mimo że fundamenty zostały już
dawno zniszczone. Ciągle też nie mogę się pozbyć wrażenia, że
zamieszczona w książce historia jest przykładem na to, że nie
można zbudować szczęścia na cudzym dramacie.
Wydawnictwo "Znak Literanova"
MOJA OCENA: 9/10
MOJA OCENA: 9/10
Komentarze
Prześlij komentarz