Małe rybki w bardzo dużym stawie ("Rekiny wojny", Guy Lawson)
Packouz, Diveroli i Podrizki – trzech młodych chłopaków z Miami
Beach w 2007 roku wygrało przetarg na dostawę broni do Afganistanu,
zorganizowany przez Pentagon. Kontrakt opiewał na 300 milionów
dolarów. Oprócz Diverolego, najmłodszego z całej trójki, żaden
z nich nie miał pojęcia o handlu bronią. Dziewięć lat temu
wsiąknęli w świat ciemnych interesów, korupcji i mafijnych
porachunków. Popalający trawkę kolesie w jednej chwili stali się
najważniejszym graczem, rozgrywającym w jednym z kluczowych
wydarzeń współczesnej historii.
Nieprawdopodobne? Nie do końca, gdy zrozumiemy politykę prowadzoną
w ówczesnym czasie przez byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych,
Georga W. Busha. Chcąc uniknąć oskarżeń o korupcję, Bush
postanowił dać szansę prywatnym firmom na składanie ofert w
przetargach, mających nadrzędne znaczenie dla walki USA z
terroryzmem, przede wszystkim w Iraku i Afganistanie. Z tej okazji
skorzystała AEY, firma należąca do Efraima Diverolego. Dzięki
własnej wytrwałości i chciwości, Diveroli dotarł na sam szczyt
półświatka handlarzy bronią. Jako nastolatek pomieszkiwał z
wujkiem, który sam zajmował się sprzedażą broni. Zdobyte
doświadczenie u wujka wykorzystał później w swojej własnej
działalności. Niebawem dołączył do niego Packouz, licencjonowany
masażysta, który w wolnych chwilach tworzył muzykę na własny,
studyjny album. Podrizki, lingwista z zamiłowania, przyłącza się
do firmy, kiedy AEY potrzebuje wysłać kogoś do Albanii, skąd
sprowadza broń dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie. Mimo
że troje młodych, niedoświadczonych ludzi na pierwszy rzut oka
wygląda na grupę laików i ignorantów, tak naprawdę tworzą
dobrze zgrany zespół, w którym każdy wykonuje pracę, jaką w
dużych, międzynarodowych firmach przypada na dziesiątki dobrze
wyszkolonych ludzi. Diveroli ma świetne wyczucie w składaniu ofert,
Packouz zajmuje się realizacją zamówień, a Podrizki pełni
funkcję dyplomaty, kontrolującego biznesy AEY w Albanii.
W świecie handlu bronią nic nie jest jednak jasne i już niebawem
młodzi mężczyźni będą musieli się o tym dość boleśnie
przekonać. Kiedy okazuje się, że mogą tanio nabyć albańską
amunicję do karabinów AK-47, nie wahają się ani chwili. Rząd
Stanów Zjednoczonych stawia tylko dwa warunki: amunicja ma być
„sprawna bez zastrzeżeń” i nie może pochodzić z Chin.
Pierwszy warunek zostaje spełniony, bo choć w większości naboje
są stare i zardzewiałe, to bez wątpienia są „sprawne bez
zastrzeżeń”, co w praktyce oznacza, że mają po prostu
wystrzelić. Jednak drugi warunek zostaje przez kolesi zignorowany.
Choć nie do końca, bo kiedy Podrizki na miejscu dowiaduje się o
źródle pochodzenia amunicji, natychmiast dzwoni do małego biura
AEY w Miami Beach i dzieli się swoimi zastrzeżeniami z Diverolim.
Ten na początku jest zaniepokojony zaistniałą sytuacją, ale zaraz
potem postanawia „obejść” przepisy. Plan jest prosty: należy
przepakować amunicję do lżejszych kartonów, co zmniejszy koszty
wysłania przesyłki do Kabulu, a chińskie oznaczenia usunąć,
dzięki czemu „upiecze się dwie pieczenie na jednym ogniu”. I tu
zaczynają się wszystkie problemy AEY. Okazuje się, że
jednocześnie zadzierają z albańską mafią, w której skład
wchodzi syn premiera Albanii, z pośrednikiem sprzedaży broni, a
także z amerykańskim rządem. Najciekawsze jest jednak to, że
gdyby nie pewien dziennikarz z „New York Timesa”, który
najwyraźniej uwziął się na trójce kolesi, a także jeden tajny
agent, który za swój honor uznał wsadzenie za kratki Diverolego,
wszystko byłoby jak w najlepszym porządku.
„Rekiny wojny” to opowieść oparta na faktach. Niedługo będzie
miała miejsce premiera filmu, będącego adaptacją powieści. Jest
to historia o marzeniach, amerykańskim śnie i o tym, że chciwość
i zachłanność rodzą tylko problemy. Czytelnik pomiędzy kartami
powieści próbuje odnaleźć się w szarościach półlegalnego
świata, w którym nikt nie jest niewinny. W pewnych momentach można
się nieźle pogubić w zawiłościach wątków i historii i w tym
„kto jest kim”. Jedno jest natomiast pewne – Packouz, Diveroli
i Podrizki stali się kozłami ofiarnymi bezdusznego systemu, który
za nic ma ludzkie życie i pod przykrywką uczciwości i dobrych
intencji, wyrządza więcej krzywdy niż pożytku.
Wydawnictwo "Znak Literanova"
MOJA OCENA: 7/10
Komentarze
Prześlij komentarz